Kilka myśli o kanonikach

Początki zakonu sięgają IV wieku, kiedy ówcześni biskupi, wzorując się na ideale życia apostołów Kościoła Jerozolimskiego, poszukiwali modelu wspólnotowego życia kapłanów. Wspólnot kleryckich powstało wiele, jednak największe znaczenie w historii Kościoła odegrała ta utworzona przez św. Augustyna w 395 r. w Hipponie. Początkowo ta struktura kościelna, o nazwie „kanonicy”, obejmowała duszpasterzy diecezjalnych.

Na przełomie VI i VII w. zaczęła przybierać formę życia zakonnego. W XI w., pod wpływem reformy gregoriańskiej, wspólnoty kanoników przyjęły regułę św. Augustyna i nazwę „kanonicy regularni”. – Św. Augustyn jest dla nas bardzo ważny. Nawet oficjalna nazwa naszego zakonu brzmi: Kanonicy Regularni św. Augustyna. Trudno sobie wyobrazić zrozumienie funkcjonowania kanoników bez odniesienia do tego świętego – mówi ks. Jarosław Klimczyk CRL, który w zgromadzeniu odpowiedzialny jest za powołania. Cytuje słowa św. Augustyna, które są na wstępie reguły: „Zgromadziliśmy się tutaj po to, aby mieć jedno serce i jedną duszę skierowaną ku Bogu”. Augustyn widział we wspólnocie dobre miejsce do tego, aby pokochać Boga i razem Go szukać.

Nawet nie przypuszczali, że…

W Polsce na przełomie XII i XIII w. na 54 klasztorów 18 należało do tego zgromadzenia. W 1405 r. król Władysław Jagiełło sprowadził z Czech grupę Kanoników Regularnych św. Augustyna i przekazał im kościół Bożego Ciała na Kazimierzu pod Krakowem, który od XIX w. stał się jedną z dzielnic tego miasta. Właśnie ta wspólnota zakładała kolejne domy zakonne w Polsce. Jak dla wielu innych zakonów czas zaborów był dla nich trudnym okresem. Po licznych kasatach pozostał jedynie ich macierzysty dom w Krakowie.

Wraz z oświeceniowym racjonalizmem, rewolucją francuską i wojnami napoleońskimi na zakon przyszła prawdziwa katastrofa. W ciągu niespełna ćwierćwiecza skasowano większość kongregacji i samodzielnych prepozytur. Mimo tak wielkiego osłabienia na przełomie wieków XIX i XX kanonicy podjęli trud misyjny, otwierając placówki niemal na wszystkich kontynentach. Również w Polsce po II wojnie światowej kanonicy podjęli pracę duszpasterską, otwierając domy zakonne m. in. w Ełku, Drezdenku i Gietrzwałdzie. – Myślę, że w 1945 r. nasza wspólnota w Krakowie nie przypuszczała, że będzie troszczyć się o miejsce objawienia Matki Bożej – mówi ks. Jarosław. – Pierwszym duszpasterzem w Gietrzwałdzie był ks. Władysław Borowski CRL, znany biblista.

Nieustanna świeżość

Każde zgromadzenie ma swój charyzmat. – Jesteśmy jedynym zakonem na świecie, który jako trzeci ślub ślubuje nie ubóstwo, a życie wspólne bez własności. Życie we wspólnocie wiele mówi o nas, o tym, w jaki sposób tworzymy relacje między sobą, Jezusem, w jaki sposób wychodzimy do ludzi. Wszystko zgodnie z tym, czego pragnął św. Augustyn, zaczyna się we wspólnocie i do naszej wspólnoty wraca – wyjaśnia ks. Klimczyk. To podejście do relacji przekłada się również na dzieła podejmowane przez kanoników regularnych. Oczywiście podejmują pracę duszpasterską, posługując w parafiach, na uczelniach, w szpitalach i szkołach. Ale na Warmii i Mazurach wiele wysiłków wkładają w pracę z osobami uzależnionymi. Właśnie to zgromadzenie prowadzi w Starych Juchach ośrodek terapii dla osób uzależnionych, który uważany jest za jeden z najlepszych w Polsce. Również w Gietrzwałdzie funkcjonuje Maryjne Centrum Pomocy Rodzinie.

– Jest to nasza odpowiedź na apel Maryi, która objawiła się w Gietrzwałdzie. Ona poruszała problem osób uzależnionych. Gietrzwałd od dawna był znany z tego, że przyjeżdżały tu takie osoby, prosząc o ratunek – mówi ks. Jarosław. Podkreśla, że zgromadzenie ma to szczęście, iż reguła św. Augustyna jest szeroka. – Nie jest zawężona do jednego stylu życia. My w całej swej historii zajmowaliśmy się tym, czego potrzebowali ludzie mieszkający obok naszych klasztorów – wyjaśnia. Augustyn był człowiekiem bardzo uczuciowym, zakochanym w Bogu i ludziach. – On swoją relację z Bogiem budował, medytując Pismo Święte. Czerpał ze źródła. Stąd nieustanna świeżość jego nauki i naszej reguły – dodaje. Kanonicy powołani są również do specjalnej troski o liturgię, aby pomagała ona ludziom nawiązać bliską relację z Bogiem. – W Gietrzwałdzie wiele czasu poświęcamy również homiliom. To jest prawdziwe życie wspólnoty, kiedy rozmawiamy o nich, komentujemy. Wczoraj rozmawialiśmy o tym, co Ewangelia św. Jana mówi o śmierci – dodaje.

Ta historia fascynuje

– Historia mojego powołania jest bardzo zwyczajna – uśmiecha się ks. Jarosław. Od dzieciństwa wzrastał w parafii kanoników regularnych. – Pierwsza myśl o tym, aby być księdzem – a wówczas wydawało mi się, że w Kościele są wyłącznie kanonicy – pojawiła się, kiedy miałem sześć lat. Ta decyzja sześciolatka była bardzo dojrzała – wspomina. Wzięło się to z tego, że miał szczęście do dobrych kapłanów. – Nie pamiętam, jak wyglądała moja relacja z Bogiem, Jezusem, kiedy byłem dzieckiem. Ale pamiętam doskonale księży, z którymi się przyjaźniłem, od których doświadczyłem wiele dobra – mówi.

Jako osoba odpowiedzialna za powołania w zgromadzeniu często zastanawia się nad tym, dlaczego ktoś wybiera akurat ich zakon. – W zeszłym roku towarzyszyłem w formacji nowicjatu. Oni nie byli związani z naszymi parafiami. Pytałem, dlaczego wybrali naszą wspólnotę. Przecież mogli wybrać każdy inny zakon. Zwracali uwagę na św. Augustyna, na życie wspólnotowe i na historię kanoników regularnych, która ich fascynowała. Być może starość naszego zgromadzenia mówi o stabilności. Wszystko się zmienia, a my mamy 1600 lat. Zakon nasz jest nieustannie żywy, jest w nas ciągła wiosna – mówi.

Obecnie w Gietrzwałdzie są: ks. Marcin Chodorowski CRL, przeor kanonii i proboszcz parafii; ks. Łukasz Matuszczak CRL; ks. Jarosław Klimczyk CRL, promotor powołań; ks Józef Stramek CRL; ks. Stanisław Chojnacki CRL; ks. Apolinary Zawistowski CRL; ks. Stefan Porossa CRL i br. Jarosław Marynowski CRL.

źródło: https://kosciol.wiara.pl/doc/2816479.Jest-w-nas-wiosna

Udostępnij

Share on facebook
Share on google
Share on twitter
Share on linkedin
Share on pinterest
Share on print
Share on email